– A co powiesz na Fitzcarraldo? –zapytał Duff, oglądając kasetę z filmem.
– Czemu nie – wzruszyłam ramionami.
Chłopak wstał z kanapy i podszedł do magnetowidu, aby włączyć film. Swoją drogą tego wieczoru sporo oglądaliśmy. Kino akcji, komedie romantyczne, a nawet coś detektywistycznego. Jednak teraz byłam już trochę zmęczona i tak naprawdę wybór był mi obojętny. Położyłam się na miękkiej poduszce i przykryłam kocem. Od razu przyjemniej.
– Tylko nie idź spać w połowie filmu, bo nie zamierzam ci go streszczać – roześmiał się, jednocześnie siadając obok mnie.
Uśmiechnęłam się tylko pod nosem. Dobrze wiedziałam, że najprawdopodobniej tak się stanie.
– Duff?
– Tak? – odparł, nie odrywając wzroku od telewizora.
– Dzięki za dziś – mruknęłam, jednocześnie powstrzymując ziewanie.
– Nie ma za co. Czasami przyda mi się zwykły dzień, bez odurzania się od samego rana.
– A często taki się zdarza? – zapytałam z ciekawości, chociaż znając ich to było bardzo wątpliwe.
– Nie – zaśmiał się. – Chyba nie potrafimy inaczej funkcjonować.
Przewróciłam oczami. Typowe gwiazdy rocka. Tylko, że do nich brakowało im jeszcze międzynarodowej sławy i w ciul kasy.
– Stanowczo – odparłam.
Zakończyliśmy naszą krótką i jakże ambitną konwersację, ponieważ z ekranu zniknęły napisy i zaczął się film. Starałam się skupić całą swoją uwagę na nim i przestać myśleć o przeszłości, co dotychczas mi się udawało. Niestety czułam, że moje powieki robią się coraz cięższe. Na dobrą sprawę nie minęło dziesięć minut, a ja już smacznie spałam. Ostatnio coraz częściej i bardziej odczuwałam zmęczenie.
***
Obudziłam się rano cholernie obolała. Najwidoczniej w nocy musiałam krzywo spać. Podniosłam się do pozycji siedzące i przeciągnęłam się. Do moich nozdrzy dochodził zapach spalenizny, przez co na mojej twarzy pojawił się grymas. Czyżbym miała jakiegoś niezapowiedzianego gościa?
– Kurwa!!! – usłyszałam przerażający krzyk.
Spojrzałam w stronę kuchni, gdzie Slash próbował ratować śniadanie, które paliło się na patelni. Z drugiej strony, wyglądało to dosyć komicznie. Mulat lejący hektolitry wody na spaleniznę, jednocześnie zalewał mi połowę kuchni. Nie wytrzymałam i zaśmiałam się.
– To nie jest śmieszne! – zwrócił mi uwagę.
Pokręciłam głową i wstałam z kanapy, a następnie postanowiłam mu pomóc.
– Daj mi to – poprosiłam, wyciągając w jego kierunku dłoń.
Gitarzysta popatrzył na mnie ze zdziwieniem, a następnie podał mi patelnię, z której wydobywał się okropny zapach. Z obrzydzeniem wyrzuciłam wszystko do kosza, a następnie włożyłam patelnię do zlewu i zalałam ją wodą z dodatkiem płynu do mycia naczyń.
– Moje dzieło życia – Hudson zaczął rozpaczać nad tym, co zrobiłam. – Dlaczego? –zapytał jednocześnie rozkładając ręce.
– Też się cieszę, że cię widzę – uśmiechnęłam się szeroko, opierając się o blat. – Gdzie byłeś, jak cię nie było?
– Vicky, nie zmieniaj tematu! – poprosił nieco zdenerwowanym głosem. – Chciałem być miły i zrobić naleśniki.
– To naprawdę miłe, że się o mnie troszczycie, ale dam sobie radę sama. Poza tym, ty nie umiesz gotować i to są tego skutki.
– Ale ciasto mi wyszło – oburzył się i skrzyżował ręce na piersi.
– A co do niego dodałeś? – zapytałam i spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
– No mąkę, wodę i jajka – odparł takim tonem, jakbym sprawdzała go, czy wie, ile to jest dwa plus dwa.
Parsknęłam śmiechem, po czym przyłożyłam dłoń do ust, aby się powstrzymać. Trzeba przyznać, Slash był najlepszym kucharzem. Podeszłam bliżej i poklepałam mojego przyjaciela po ramieniu.
– To było miłe z twojej strony, ale lepiej zostań przy graniu na gitarze – powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
– Dzięki za szczerość – odpowiedział z ironią.
– Nie ma za co.
Już miałam udać się do łazienki, aby wziąć prysznic, ale jednak Mulat w odpowiedniej chwili złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.
– Co jest? – zapytałam z zaciekawieniem.
– Może coś zjesz? – zaproponował z uśmiechem na twarzy.
Dziwne, jego ruch był dosyć gwałtowny, więc spodziewałam się po nim złości, a tu proszę. Starał się być miły i mogły być tylko dwa powody takiego zachowania. Albo wiedział o wszystkim i chciał, żebym o tym zapomniała, albo miał sprawę.
– Nie jestem głodna – rzuciłam krótko. – Możesz mnie już puścić?
– Nie dopóki czegoś nie zjesz. Nie możesz się głodzić, bo to może się źle skończyć.
– Zachowujesz się jak moja matka, którą nie jesteś. Spokojnie – posłałam mu wymowne spojrzenie. – To co, puścisz mnie? – zrobiłam minę zbitego pieska.
– Nie – odpowiedział stanowczo, ale po chwili się zaśmiał.
Przewróciłam oczami. Dlaczego on musiał być taki uparty?
– No dobra, niech ci będzie – westchnęłam, co wywołało uśmiech na jego twarzy.
Puścił moją dłoń, po czym rozmasowałam delikatnie mój obolały nadgarstek. Czy któryś z nich nie mógł być choć troszkę delikatniejszy? Z niezadowoleniem zajęłam miejsce przy stole. Jak zwykle rano nie byłam głodna. Chyba po prostu przyzwyczaiłam się do niejedzenia śniadań.
– To na co masz ochotę? – zapytał, otwierając lodówkę. – O, w porównaniu do nas masz coś w niej.
– W przeciwieństwie do was robię zakupy. Poza tym, nie jestem głodna.
Slash wychylił głowę i posłał mi wymowne spojrzenie, na co uniosłam ręce w geście poddania.
– Dobra, mogą być kanapki – odpowiedziałam.
Hudson przygotował dla nas śniadanie i usiadł naprzeciwko mnie. Z niechęcią wzięłam jedną kanapkę i powoli zaczęłam ją jeść, co wcale nie było łatwe.
– Dawno cię nie widziałam – zaczęłam temat, w międzyczasie przeżuwając kolejne kęsy. –Gdzie byłeś?
Chłopak nawet na mnie nie spojrzał. Patrzył się na stół i jadł, jednocześnie udając, że wcale mnie nie słyszał.
– Zadałam pytanie – przypomniałam mu nieco ostrzejszym głosem.
– Musiałem coś przemyśleć – odpowiedział chłodno, nadal nie racząc mnie ani jednym spojrzeniem.
– Przez dwa tygodnie?
– Tak – rzucił krótko, kładąc ręce na stole i patrząc mi prosto w oczy. Poczułam się odrobinę nieswojo. – Każdy ma takie chwile w swoim życiu, kiedy chce zniknąć, bo coś go przytłacza – dodał i wstał od stołu.
Osunęłam się na krześle i z zastanowieniem na twarzy kończyłam moje śniadanie.
O co mu chodzi? Co się stało?
Ta myśl cały czas przelatywała mi po głowie. To nie było do niego podobne, żeby ot tak znikał sobie na tak długo. Coś musiało być nie tak.
Slash udał się do salonu i stanął przed oknem, a następnie kontemplował widok, jaki się za nim rozpościerał. Próbowałam z nim porozmawiać, ale nie odpowiadał. To coś nadal go dręczyło, a ja niepotrzebnie mu o tym przypomniałam. Stwierdziłam, że zostawię go samego i udałam się pod prysznic.
Zrzuciłam z siebie piżamę i naga stanęłam w kabinie. Pozwoliłam, aby strumienie gorącej wody powoli spływały po moim ciele. Odwróciłam się bokiem do prysznica tak, że stałam twarzą do ściany. Wlepiając wzrok w kafelki, zastanawiałam się nad tym, co dalej. Nie miałam ochoty wracać do pieprzenia się w obskurnych klubowych toaletach. Z drugiej strony, to było jedyne moje źródło dochodów, z którego nie mogłam zrezygnować, jeśli nie chciałam wylądować na bruku. Z rozmyślań wytrąciło mnie coś dziwnego, niespodziewanego. Ktoś gwałtownie przekręcił mnie tak, że byłam przyciśnięta plecami do ściany, a następnie wpił się w moje usta. Zamknęłam oczy, jednak nie zamierzałam odwzajemnić pocałunku. Jego ciało coraz bardziej napierało na moje. Starałam się go odepchnąć, ale niestety był zbyt silny. Po chwili przestał mnie całować i oparł swoje czoło o moje tak, że czułam na swojej twarzy jego ciężki oddech.
– Slash, nie powinniśmy tego robić – wyszeptałam.
Czułam się niekomfortowo. Zaparowane szyby i szum wody dodatkowo działały niekorzystnie na panujący klimat. Mulat oparł dłoń na ścianie i nachylił się bliżej.
– Zemsta będzie słodka – powiedział i delikatnie musnął moją szyję, na co otworzyłam usta.
O nie Victorio, nie zrobisz tego. To jest twój przyjaciel, który poza tym ma dziewczynę. Nie ma takiej opcji.
– Slash, przestań. Nie możemy – próbowałam go powstrzymać, jednocześnie odciągając jego ciało od mojego. – Mam okres, to nie jest dobry powód do seksu.
Może dzięki temu oprzytomnieje. Chłopak przestał składać pocałunki na mojej szyi, ale za to położył dłoń na moim policzku i nachylił się bliżej. Czyżby myślał, że w ten sposób mnie złamie?
– Nie przeszkadza mi to – wyszeptał prosto w moje usta, a następnie ponownie się w nie wpił.
Zachłannie błagał o dostęp. Nie mogłam mu na to pozwolić. Dobrze wiedziałam, że później oboje żałowalibyśmy tego. Zacisnęłam dłonie w pięści i oparłam je na jego klacie, a następnie delikatnie go odepchnęłam, co wywołało niezadowolenie na jego twarzy.
– A co z Leną? – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy.
Mulat nagle posmutniał. Delikatnie odsunął się ode mnie i wyszedł z kabiny, a następnie opuścił łazienkę. Nie rozumiałam jego reakcji. Złapałam się za głowę i oparta o ścianę, osunęłam się na podłoże.
Dlaczego wszystko musi się komplikować?
Dokończyłam prysznic i owinęłam ciało w przyjemny szlafrok. Samotne krople wody swobodnie spływały po moich płomienistych włosach, jednak nie zwracałam na to zbytniej uwagi. Wzięłam kilka głębokich oddechów, po czym opuściłam zaparowane pomieszczenie. Musiałam to z nim wyjaśnić.
Slash nerwowo chodził po pomieszczeniu. Na szczęście zdążył się już ubrać w swoją koszulkę z Aerosmith i jeansy. Nie zwracając na siebie zbytniej uwagi, usiadłam na podłokietniku od kanapy i z najmniejszą uwagą przyglądałam się gitarzyście. Wyglądał na zmartwionego i jednocześnie zdenerwowanego.
– Co to, kurwa, było?! – zapytałam poddenerwowana.
Miałam być spokojna, ale jakoś nie potrafiłam. W końcu niecodziennie twój przyjaciel rzuca się na ciebie, podczas gdy bierzesz prysznic.
Mulat odgarnął swoje kudły, które opadły mu na twarz. Stanął w miejscu i oparł dłonie o brzeg krzesła, jednocześnie starając się nawiązać ze mną kontakt wzrokowy. Westchnął głośno, po czym w końcu zebrał się w sobie.
– To wszystko przez tego rudego chuja – powiedział ze zdenerwowaniem, parskając śmiechem.
Roześmiałam się.
Kto jest zawsze wszystkiemu winny? Axl! Przysięgam, ja go kiedyś ukatrupię.
– Co znowu zrobił? – zapytałam, uprzednio odrobinę się uspokajając.
Mój towarzysz znowu zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Jego nastrój również i mi się udzielił. Siedziałam jak na szpilkach i czekałam, aż coś powie.
Dlaczego to musi tyle trwać?
– A jak myślisz?! – zapytał, jakby miał wobec mnie żal. Jego ton głosu był zaostrzony. – Przecież tej małpie tylko jedno w głowie i nie patrzy na nic. A ja go uważałem za przyjaciela!
– Możesz mi wreszcie powiedzieć, o co do cholery chodzi?! – wykrzyczałam. Już miałam tego powoli dosyć.
Slash zaśmiał się głośno i popatrzył na mnie z politowaniem, po czym pokręcił głową.
– Tego wieczoru, kiedy uciekłaś, obszedłem praktycznie całe miasto w poszukiwaniu jej. Martwiłem się o nią. W duchu modliłem się, żeby nic jej się nie stało. Tak cholernie się bałem – opowiadał. – Niepotrzebnie – dodał ściszonym głosem. – W końcu poszedłem do twojego mieszkania. Duff dał mi klucze, więc dostałem się bez problemu. Czego jak czego, ale tego się nie spodziewałem. Oni się przecież nienawidzą!
– A tak jaśniej – poprosiłam ze sztuczną uprzejmością. – Nie czytam ci w myślach, a szkoda.
– Najprościej mówiąc, twój chłoptaś pieprzył się z moją dziewczyną – powiedział prawie bez emocji.
– Co?!
– Też nie mogłem w to uwierzyć – wzruszył ramionami.
– Nie to – machnęłam ręką. – To nie jest mój chłoptaś! – oburzyłam się.
– Zero zrozumienia – westchnął i skrzyżował ręce na piersi.
– No wiesz – przeciągałam. – Rose pieprzy się z wszystkim co ma ręce, nogi i jest kobietą – wzruszyłam ramionami. – Ale Lena?
Chłopak usiadł z powrotem na krześle i schował twarz w dłoniach. Zrobiło mi się go żal, jednak nie podeszłam. Wolałam zostać w bezpiecznej odległości, gdyby wpadł na kolejny głupi pomysł.
Podniósł się i wypuścił głośno powietrze.
– Miała chwilę słabości – odpowiedział po chwili. – Jednak Axlowi należy się nauczka – dodał ze zdecydowaniem.
– I tą nauczką miał być seks ze mną?! Czegoś chyba nie rozumiem.
– Vicky – roześmiał się – wszystko jest proste. On zabawiał się z moją dziewczyną, to ja zabiorę mu jego.
– Ile razy mam ci powtarzać, że nie jesteśmy parą?! – wykrzyczałam. Jak z dziećmi.
– Co nie zmienia faktu, że i tak wkurzyłby się. On chciałby mieć cię tylko dla siebie, ale niestety to jest zbyt trudne – oznajmił z uśmiechem na twarzy.
Przewróciłam oczami. Dlaczego on nie mógł sobie tak łatwo mnie odpuścić? Przeczesałam włosy palcami i wzięłam głęboki wdech. Oczywiście, że chciałam wkurzyć Rose'a, ale nie zamierzałam z tego powodu iść ze Slashem do łóżka. O dziwo miałam jeszcze jakieś granice moralności.
– Przepraszam, ale nie mogę tego zrobić – odparłam, przerywając ciszę, która nas ogarnęła.
Chłopak uśmiechnął się i podszedł bliżej mnie. Przesunęłam się odrobinę, aby zrobić mu trochę miejsca. Usiadł obok mnie i objął moje ramię. Wyczułam, że nie miał złych zamiarów, więc delikatnie oparłam o niego głowę.
– Przez ciebie będę miał mokrą koszulkę – zasygnalizował.
– No i? – zaśmiałam się, a następnie on zrobił to samo. – Wiesz co, Axl przecież nie musi o tym wiedzieć.
– O czym? – zapytał ze zdziwieniem.
– No, że wcale nie poszłam z tobą do łóżka – oznajmiłam bez przekonania, jednocześnie bawiąc się palcami.
– Myślisz, że na to pójdzie?
– Znam go lepiej niż własną kieszeń. Będzie wkurzony i to jak.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Jakoś jego nie jest mi szkoda. Skoro nie radzi sobie z własnym pożądaniem, to będzie musiał za to słono zapłacić. Już jeden związek przez to rozwalił, kolejnych nie zamierzałam mu pozwolić.
– Dzięki, Vicky – z rozmyślań wytrącił mnie głos Slasha.
– Nie ma za co – odpowiedziałam. – Wróg mojego przyjaciela to też mój wróg, czy jakoś tak.
Oboje zaśmialiśmy się. Pomimo małych zgrzytów, naprawdę lubiłam tego faceta. To miłe, że był przy mnie i spędzał ze mną swój wolny czas.
Chwila. Wczoraj Duff, dzisiaj Slash. Czy oni opiekują się mną na zmianę?
– Slash?
– Tak, skarbie?
Przewróciłam oczami. Jak ja nienawidziłam tych ich przesłodzonych przezwisk. Niedobrze mi było, jak je słyszałam. Odsunęłam się od Mulata, na co on zabrał swoją rękę.
– Czy wy macie jakieś dyżury nade mną? – zapytałam lekko poddenerwowana. Miałam nadzieję, że wszystkiemu zaprzeczy.
– No cóż – przeciągał, jednocześnie drapiąc się po karku. – My po prostu nie chcemy, żebyś siedziała sama, a przy okazji masz bardzo różne towarzystwo. – oznajmił i posłał mi szeroki uśmiech.
Westchnęłam. Typowi Gunsi... Założyłam włosy za ucho, gdyż trochę zaczęły mi opadać na twarz i uśmiechnęłam się. W końcu i tak musiałam się tego dowiedzieć, prędzej czy później.
– To miłe – rzuciłam krótko. – A kto jutro wpadnie?
– No wiesz, tak jakby wypadło, że Axl ma chwilę czasu...
– Świetnie – mruknęłam.
Wstałam z kanapy i parsknęłam śmiechem. Tylko jego mi tutaj brakowało. Jakoś nie mogłam sobie wyobrazić całego dnia z tym dziadem, który cholernie działał mi na nerwy. Nie mógłby przyjść ktoś inny? Wypuściłam głośno powietrze i przestałam zawracać sobie głowę tą mało znaczącą osobą. Jutro dopiero nadejdzie, a na razie wolałam cieszyć się chwilą.
– No cóż – zaczęłam, a Slash w spokoju oczekiwał mojej reakcji. – Co powiesz na spacer? Chyba nie zamierzasz cały dzień siedzieć w tych ponurych czterech ścianach? – zaproponowałam.
Na początku patrzył na mnie, jak na głupią. To chyba wszystko przez te moje nagłe wahania nastroju. Kobieta zmienną jest w końcu. Szczególnie jak ma okres.
Stałam naprzeciwko niego i czekałam na jakąkolwiek reakcję. Kiedyś musiał się odezwać, jednak na razie nie planował tego robić. Poczułam się dziwnie. Nigdy nie lubiłam tej niezręcznej ciszy.
– Żyjesz? – zapytałam z szerokim uśmiechem na twarzy.
– Tak – przytaknął. – Chyba jeszcze nie przyzwyczaiłem się do tego, że czasami szybko zmieniasz temat. Mimo wszystko, w humorkach Rose'owi nie dorównasz – zaśmiał się.
– Wiem – odparłam bez przekonania. – To co, suszę włosy i idziemy?
– Jasne.
– To super – dodałam na koniec.
Obróciłam się na pięcie i podążyłam do łazienki, gdzie wysuszyłam włosy, a następnie udałam się do mojego pokoju. Oczywiście nie ubyło się bez półgodzinnego zastanawiania się, w co się ubrać. W końcu wybrałam coś przyzwoitego i wróciłam do salonu, gdzie zastałam gitarzystę w tym samym miejscu, co przed chwilą.
– Jestem – oznajmiłam.
Hudson, który lekko przysypiał, momentalnie otrząsnął się i spojrzał na mnie jeszcze lekko zaspanym spojrzeniem.
– Tak, tak – mruknął pod nosem, po czym przetarł oczy. – Nie malujesz się?
– Idziemy tylko do parku – powiedziałam ze zdziwieniem. – Raczej nie będę wyrywać starszych panów, grających w bingo.
– Kochana, nie uważałaś podczas oglądania komedii – zwrócił mi uwagę. – Starsi panowie grają w bingo w klubie seniora, a tam na pewno nie pójdziemy.
Zaśmiałam się. Dobry humor nigdy go nie opuszczał, ale i tak w tych sprawach nie mógł się równać ze Stevenem. Przy perkusiście można było płakać ze śmiechu.
– Dzięki za informacje – odpowiedziałam z sarkazmem. – To co, idziemy?
– A mam inne wyjście? – zapytał, podnosząc się z siedzenia.
Kiedy znalazł się obok mnie, szturchnęłam go w ramię, na co mi oddał. Udałam, że mnie to bolało i przyjęłam smutny wyraz twarzy. Hudson nie przejął się tym i zmierzwił mi włosy, czego okropnie nienawidziłam.
– Nie ruszaj – ostrzegłam go. – Nie znoszę, gdy ktoś dotyka moich włosów.
– Nie mogłem się powstrzymać. Przez ten kolor wyglądasz jak żeńska kopia Rose'a.
Popatrzyłam na niego z politowaniem. Z takim tekstem to on nie zrobi na nikim wrażenia.
– Ten komplement nawet nim nie był. Nigdy więcej mnie do niego nie porównuj. Nie jestem taka jak on.
– Wyluzuj – uniósł ręce w geście obronnym.
Przewróciłam oczami i mimowolnie się uśmiechnęłam. Dosyć szybkim krokiem udałam się w stronę wyjścia, a mój towarzysz podążał za mną. Zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i zamknęłam drzwi na klucz.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Hej robaczki 😉 Tak jakby dałam Wam znać, kto pojawi się w następnym rozdziale. Cieszycie się?
Oczywiście, tak jak zawsze czekam na Wasze opinie, które niezmiernie lubię czytać. Nawet te negatywne xD
A więc, jak Wam się podoba rozdział?
Hej robaczki 😉 Tak jakby dałam Wam znać, kto pojawi się w następnym rozdziale. Cieszycie się?
Oczywiście, tak jak zawsze czekam na Wasze opinie, które niezmiernie lubię czytać. Nawet te negatywne xD
A więc, jak Wam się podoba rozdział?
Miłego weekendu i do następnego 😉
Jeden z moich ulubionych rozdziałów. Uwielbiam Slasha w tym wydaniu. Głupi Rose, kocham go, ale zachowuje sie jak chuj. Duffik też w koncu jest taki jaki powienien zawsze być. Ahhh czekam na dalsza część. <3
OdpowiedzUsuń