piątek, 27 maja 2016

40. You can always count on your friends






Siedziałam na ławce i próbowałam się ogarnąć. Niestety matka natura nie chciała mi w tym pomóc i pozwoliła, żeby krople deszczu powoli spływały po moim ciele. Wyglądałam okropnie i w dodatku było mi cholernie zimno. Chaotyczne fale zamieniły się w mokre, proste kosmyki. Natomiast makijaż rozpuścił się pod wpływem wilgoci i pozostawił tylko kolorowe smugi na moich policzkach. Zastanawiałam się, co teraz zrobić. Nie zamierzałam wrócić do klubu w tym stanie, ale z drugiej strony, nie miałam przy sobie drobnych na bilet. Fakt, faktem zarobiłam pięćdziesiąt dolarów, które mogłabym spokojnie rozmienić, tylko był jeden problem. Pod wpływem deszczu banknot rozmókł i teraz raczej przypominał coś dziwnego, aniżeli pieniądze.

Ukryłam twarz na dłoniach i czekałam na zbawienie. Najwidoczniej jedyne, co mi pozostało to nocowanie na ławce. No cóż.

Nagle usłyszałam jakiś śmiech, który dochodził z drugiej części parku. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i zobaczyłam pijanego faceta, który zataczając się podążał w moją stronę. Poczułam niepokój i przerażenie. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Przełknęłam głośno ślinę. Może nie zwróci na mnie uwagi. Przejechałam dłońmi po chłodnych ramionach. Deszcz powoli ustępował miejsca mżawce

sobota, 21 maja 2016

39. Time to changes




    – Jesteś pewna, że tego chcesz?

Rosie od pewnego czasu upewniała się, czy na pewno wiem, co robię. Przewróciłam oczami i włączyłam kierunkowskaz, ponieważ miałyśmy skręcać.

    – To są tylko włosy – westchnęłam. – Poza tym, mówiłam ci już, że po prostu przegrałam z Axlem.

    – A nie mogłaś nie grać z nim w tę idiotyczną grę? – zapytała, gestykulując rękami.

Gdyby to było takie proste... Dojeżdżałyśmy do salonu fryzjerskiego, który znajdował się niedaleko centrum handlowego. Pomyślałam, że później możemy z blondynką skończyć na małe zakupy. Nie widziałyśmy się od dawna, więc był to idealny czas na nadrobienie zaległości.

    – Raz się żyje – wzruszyłam ramionami, rozglądając się za jakimś miejscem parkingowym. – A może to będzie zmiana na lepsze?

Uśmiechnęłam się do niej, chociaż sama wątpiłam w swoje słowa. W co ja się wpakowałam? Dziewczyna tylko popatrzyła na mnie z politowaniem i nie odezwała się ani słowem. Zajęłam wolne miejsce i wyłączyłam silnik, po czym wysiadłam z pojazdu.

niedziela, 8 maja 2016

38. Rules are easy




Obudziłam się z cholernym bólem głowy. Nie no, znowu... W ogóle, kto włączył to światło? Mruknęłam pod nosem i przekręciłam się na drugi bok, wtulając głowę w poduszkę. Nie dane mi było jednak długo spać, ponieważ do moich uszu dochodziły jakieś hałasy. Chwila, gdzie ja jestem?

Ostrożnie podniosłam się i usiadłam na łóżku. Przetarłam oczy i delikatnie podniosłam powieki, co chwilę nimi mrugając, aby przyzwyczaić się do panującej jasności. Już chciałam zrzucić z siebie kołdrę i wstać, kiedy nagle zauważyłam pewien niepokojący fakt. Byłam kompletnie naga w jakimś łóżku, Bóg wie gdzie. Chociaż w sumie. Te ściany wydawały się być znajome. No tak, tylko oni mają wszechobecną biel w domu.

   – Jak się spało, kotku? – zapytał Duff, wchodząc do pokoju i jednocześnie ubierając koszulkę.

   – Ty pieprzony egoisto! – wykrzyczałam, zaciskając w dłoniach rąbek kołdry. – Wykorzystałeś mnie!

Blondyn zaśmiał się i usiadł na skraju łóżka. Spojrzał na mnie mnie z uśmieszkiem cwaniaka. Widać było, że swoim zachowaniem dałam mu satysfakcję. Ale jakim cudem znalazłam się w jego sypialni?!

środa, 4 maja 2016

37. We have to talk



Lena siedziała skulona na zimnym podłożu i próbowała dojść do siebie, w czym przeszkadzał jej płacz. Była cała roztrzęsiona i ledwo udało jej się cokolwiek powiedzieć. Nie mogłam bezczynnie na to patrzeć. Musiałam się tym zająć i zabrać ją do siebie. Tylko, że to nie było takie proste. Nie chciałam zostawić dziewczyny samej, ale z drugiej strony, jeśli nie pojawię się w pracy, to może się dla mnie źle skończyć. Nagle wpadłam na jedyne sensowne rozwiązanie tej sytuacji. Tylko dlaczego musiałam aż tak się zniżyć i poprosić go o pomoc? Chyba nie było innego wyjścia.

    – Zaczekaj tutaj – poprosiłam moją przyjaciółkę i gwałtownie się podniosłam. – Zaraz sprowadzę pomoc.

Bez chwili zastanowienia, żwawym krokiem udałam się z powrotem do klubu. Po raz kolejny ogarnęła mnie ciemność, a do moich uszu docierały głośne dźwięki przesterowanych gitar. Rozejrzałam się dookoła, aby go znaleźć. W końcu go zauważyłam. Siedział przy barze z tą swoją blondi i bezczelnie patrzył się na jej biust, podczas gdy ona mu o czymś opowiadała. Widać, że zależy mu tylko na jednym. Przewróciłam oczami i podeszłam bliżej nich, ale oni wcale nie zwrócili na mnie uwagi. Byli zbyt zajęci sobą. To było takie słodkie, że aż nie.