Dziękuję bardzo za ponad 2 tys. wyświetleń. Jesteście najlepsi ;) Szkoda tylko, że nie przekłada się to na komentarze. Nawet nie wiecie, jak te parę słów motywuje, czy pomaga uniknąć w przyszłości błędów.
Żwawym krokiem
ruszyliśmy w stronę Rainbow. Szłam raczej z tyłu, obejmowana przez Rose'a. W
jego ramionach czułam się bezpiecznie. Paradoksalnie brakowało mi tego.
–
Tęskniłem, skarbie – wyszeptał mi do ucha, wywołując przyjemne ciarki na moim ciele.
–
Ja bardziej – odparłam zdecydowanie. Lubiłam się z nim droczyć.
–
Czyżby? – spytał, unosząc prawą brew.
Stanął przede mną,
próbując iść do tyłu. Zachichotałam pod nosem. Na jego twarzy malował się
uwodzicielski uśmiech. Złapałam jego dłoń i zatrzymałam go. Zarzuciłam ręce na
jego kark, podczas gdy chłopak objął mnie w pasie.
–
Yhm – przytaknęłam, skinąwszy.
–
Udowodnij – polecił.
Uśmiechnęłam się
przekornie i stanęłam na palcach. Musnęłam przelotnie jego wargi. Odsunęłam swoją
twarz od jego, ale nie na długo. Axl wpił się w moje usta i złożył na nich
namiętny pocałunek. Odwzajemniłam go.
–
Idziecie? – spytał poirytowany McKagana.
Axl
odsunął się ode mnie, uśmiechając się triumfalnie.
–
Dokończymy później – wyszeptał mi do ucha.
Podążaliśmy Bulwarem
Zachodzącego Słońca. Co prawda było już dość ciemno, ale nadal można było
podziwiać niezwykłe widoki. Miliony neonów zachęcały ludzi do wejścia do
właśnie tego konkretnego klubu. Wysokie palmy delikatnie kołysały się na
wietrze. Przez ulice spływały resztki dzisiejszego deszczu.
–
Ej, Vicky, ale jako znajomi barmanki dostaniemy jakąś zniżkę, nie? – zapytał
zaciekawiony Slash.
– Jasne, na toalety –
oznajmiłam przekornie, przewróciwszy oczami.
Gitarzysta przez
chwilę zastanawiał się nad tym, co powiedziałam. Reszta szybko ogarnęła, o co
mi chodziło i zaczęli się śmiać.
–
Przecież kible są darmowe – wydedukował po chwili z grymasem na twarzy.
–
Właśnie o to chodzi – roześmiałam się. – Jest sprawa – dodałam już nieco
poważniej.
–
Jaka? – zapytał zaciekawiony Rose, przysuwając mnie bliżej swojego ciała.
Oparłam swoją głowę
na jego ramieniu i delikatnie wypuściłam powietrze nosem.
–
Rosie zaczęła chodzić do szkoły rodzenia. Wiecie, większość kobiet przychodzi
ze swoimi mężami, a ona zazwyczaj ćwiczy sama. Nie chciałby któryś z was jej
potowarzyszyć?
–
Z chęcią! – zgłosił się rozweselony Duff. – Młoda jest całkiem spoko, szkoda
tylko, że tak się to wszystko potoczyło.
–
Niestety – mruknęłam, a z mojej twarzy
zniknął uśmiech. – Ale ma nas i da sobie radę – dodałam po chwili.
–
No a jak! Na mnie zawsze może liczyć – pochwalił się basista.
Weszliśmy do Rainbow, które było prawie całe
zapełnione. Chłopaki poszli zająć stolik, a ja podeszłam do baru zamówić
drinki.
–
Witaj, przystojniaku. Dawno się nie widzieliśmy – przywitałam się z Toddem,
chichotając pod nosem.
Brunet spojrzał na mnie i uśmiechnął się, tym
samym ukazując swoje idealnie proste białe zęby.
–
Moja ulubiona klientka. Co podać?
–
To co zwykle, cztery Danielsy i jedno Martini.
–
Już się robi! – zawołał i wyciągnął szkło. – Specjalnie dla ciebie poddam do
stołu.
–
Dzięki Todd, lubię robić z tobą interesy – rzuciłam, uśmiechając się i poszłam
w stronę naszego stolika.
Usiadłam pod ścianą,
obok Axla. Rudy położył swoją dłoń na moim ramieniu. Wtuliłam się w jego klatkę
piersiową, zaciągnąwszy się jego zapachem. Był niesamowity.
–
Zapomniałam was spytać. Jak tam trasa? – zagadałam, uśmiechając się subtelnie.
–
Lepiej nie mówić – westchnął Mulat i machnął dłonią.
W tej chwili barman
przyniósł nasze zamówienie. W ramach podziękowania uśmiechnęłam się do niego
szeroko. Mojemu chłopakowi najwidoczniej nie spodobał się ten gest, bo zacisnął
mocniej rękę na moim ramieniu. Czyżby był zazdrosny?
–
Auć – syknęłam cicho.
Puścił. Wiedział, że
Rainbow nie było najlepszym miejscem na odstawianie scen zazdrości. Znając
jego, wróci jeszcze do tego tematu w domu. Todd położył tackę z napojami na
naszym stoliku. Chłopaki od razu zabrali się do rozlewania Danielsów.
–
Nikolai na koszt firmy – oznajmił, puszczając mi oczko i odszedł w stronę baru.
Wtuliłam się bardziej
w Axla, aby dać mu do zrozumienia, że nikt inny poza nim nie liczy się dla
mnie. Chłopak jednak delikatnie zabrał swoją rękę i położył ją na szklance z
whiskey.
–
Wracając do tematu – zaczął Slash i pociągnął spory łyk trunku. – W połowie
drogi zepsuło nam się auto, jakiś gość nie chciał nam zapłacić za koncerty, na
które mało kto przyszedł. Tak w skrócie wyglądał Hell Tour.
–
Widzę, że już nawet zdążyliście ją nazwać – zaśmiałam się.
Oni chyba mieli jakąś
fazę na nazywanie wszystkiego hell. Z kim
ja żyję? Wypiłam na raz mojego drinka, po czym zabrałam się za otwieranie
butelki wódki.
–
Ale podzielisz się z nami, prawda? – zapytał Duff, przybrawszy minę zbitego
pieska.
–
No nie wiem, zastanowię się – bąknęłam, uśmiechając się i wzięłam łyk trunku.
Cholernie
palił w przełyk, przez co nieco się skrzywiłam.
Kiedy chciałam odłożyć go na stolik, Rose
pochwycił butelkę i zrobił to samo, co ja przed chwilą.
–
Już się podzieliła – wyszczerzył się.
Dałam mu sójkę w bok,
na co on przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło. Wtuliłam się w niego.
Miałam gdzieś, że inni na nas patrzyli. Wszystkie moje wątpliwości nagle
zniknęły. Wystarczyła tylko bliska obecność Axla. Miałam nadzieję, że w pobliżu
nie pojawi się Chris i nie zepsuje wszystkiego.
–
Ma ktoś fajki? – spytał Slash, nalewając sobie nową porcję Danielsa.
Uwolniłam się z
uścisku Rose'a i zaczęłam przeszukiwać torebkę. Można było w niej znaleźć
dosłownie wszystko. Począwszy od gum do żucia poprzez walkamana, jakąś książkę,
chusteczki, tampony, pomadkę, tusz do rzęs, kończąc na papierosach,
zapalniczce, portfelu i kluczach. Nawet był tam długopis, co trochę mnie
zdziwiło.
–
Trzymaj. – Podałam mu pożądaną rzecz.
Wyciągnął jednego i
poczęstował resztę. Oczywiście całe towarzystwo składało się z osób palących,
więc kiedy opakowanie do mnie wróciło, zostały w nim tylko trzy papierosy. A
dopiero niedawno kupiłam tę paczkę…
–
A ogień masz? – Popatrzył na mnie z miną zbitego pieska.
–
Co wy byście beze mnie zrobili – westchnęłam i rzuciłam w gitarzystę czerwoną
zapalniczką.
–
Umarlibyśmy – skomentował Adler.
Wszyscy zaczęli się
śmiać. Pociągnęłam łyk wódki, po czym odpaliłam szluga. Powoli przyzwyczajałam
się do jej okropnie gorzkiego smaku. W końcu nieźle znieczulała. Wypuszczałam
dym, robiąc przy tym kółka. Chłopaki dziwnie się na mnie patrzyli, ale miałam to
gdzieś. Strzepnęłam popiół i zaczęłam kiwać się na boki. W głośnikach leciało Black Leather The Runaways. Wypiłam
kolejny łyk trunku, podśpiewując pod nosem tekst piosenki.
– Axl, ja chcę
tańczyć – oznajmiłam, śmiejąc się.
– Właśnie
widzę – zauważył, gasząc niedopałka i stanął obok stolika. – Chodź – powiedział
i wyciągnął rękę w moim kierunku.
Przeczesałam włosy
palcami i chwyciłam jego dłoń. Była przyjemnie ciepła i w porównaniu do mojej
sporo większa. Wyciągnął mnie na środek parkietu i mocno przyciągnął do siebie.
Oparłam głowę na jego klatce piersiowej. Moje ucho leżało dokładnie nad jego
sercem, które biło w spokojnym rytmie. Zrobiliśmy kilka kroków, po czym Axl
pochylił się nade mną.
–
Zaraz wracam – wyszeptał.
Stałam sama i
czekałam na jego powrót. Jak się okazało podszedł do DJ-a i poprosił o zmianę
utworu. Kiedy do mnie wrócił, z głośników wydobywały się pierwsze dźwięki Your Song Eltona Johna. Objął mnie w
pasie i przyciągnął do siebie, złączając nasze usta w pocałunku. Odruchowo
zarzuciłam ręce na jego kark. Delikatnie przejechał po moim języku, po czym
przygryzł moją dolną wargę i zakończył pocałunek. Miałam ochotę na więcej, ale
wiedziałam, że to dopiero początek. Położyłam głowę na jego ramieniu i
pozwoliłam mu się prowadzić. Kołysaliśmy się na boki, próbując nacieszyć się
swoją obecnością. Pachniał moimi ulubionymi perfumami. Jego natapirowane włosy
trochę opadły, ale w ogóle mu to nie przeszkadzało. Co chwilę całował moje
czoło. Objął mnie mocniej, jakby się bał, że zaraz mu ucieknę.
–
Jesteś moja i nikomu cię nie oddam – wyszeptał mi do ucha.
W momencie, kiedy te
słowa padły z jego ust, poczułam jak moje ciało przeszywa nieprzyjemny dreszcz.
Czy chciałam być traktowana jak własność?
Pomimo, że Your Song skończyło się, nadal
zostaliśmy na parkiecie. Puścili
jeszcze Can I Sit Next to You Girl
AC/DC i You Gotta Dance Alice'a
Coopera. Ruszaliśmy się w rytm muzyki, nieco odsunąwszy się do siebie.
Utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy, śpiewając tekst piosenki, która wydobywała się
z głośników. Kilka razy obracałam się na palcach. Mojemu chłopakowi średnio się
to podobało, ponieważ miałam na sobie rozkloszowaną bordową sukienkę, która
podczas gwałtownych ruchów podnosiła się i odkrywała trochę za dużo. Z tego
powodu musiałam co chwilę pilnować, żeby pozostali imprezowicze nie musieli
podziwiać mojej różowej koronkowej bielizny.
Zmęczeni wróciliśmy do stolika. Axl przepuścił
mnie pierwszą, po czym zajęłam swoje miejsce przy ścianie. Na stoliku leżało
kilka drinków, które najwidoczniej zamówili nasi towarzysze. Przysunęłam bliżej
siebie szklankę z pomarańczowym napojem i parasolką. Popatrzyłam niepewnie na
resztę. Dostrzegłam, że odkąd sobie poszliśmy, trochę zmienił się skład. Duff i
Steven gdzieś zniknęli, a ich miejsce zajęli Izzy i Lena. A on nie miał być u
swojej dziewczyny?
–
No możesz się napić – pozwoliła mi dziewczyna i zaśmiała się.
Włożyłam słomkę do ust i delikatnie
pociągnęłam zimnego trunku. Miał oryginalny, przyjemny smak. Wypiłam nieco
więcej. Zamknęłam oczy i delektowałam się napojem. Pozwoliłam, aby procenty
powoli uderzały mi do głowy. Oblizałam wargi i popatrzyłam na moich przyjaciół.
–
Co to jest za drink? – zapytałam z uśmiechem na twarzy, ponownie przyklejając
usta do czarnej plastikowej słomki.
–
Sex on the beach – poinformował obojętnie Slash, cały czas patrząc się w moje
szafirowe oczy.
Zatkało mnie, przez
co zakrztusiłam się napojem. Zakaszlałam kilka razy i zatkałam usta dłonią,
odwracając swój wzrok na moje czarne, wysokie szpilki.
–
Slash, ja zawsze wiedziałem, że ty chcesz poderwać mi dziewczynę, ale żeby w
taki sposób – zaśmiał się Axl, a za nim reszta towarzystwa.
Tylko ja zarumieniłam
się ze wstydu. Jak zawsze musiałam zrobić coś głupiego. Chcąc zmienić temat,
próbowałam zagadać Izzy'ego:
–
Co tam u Angeli?
–
Rozstaliśmy się – odpowiedział beznamiętnie i wziął łyka whisky.
–
I ty tak spokojnie to znosisz? – zapytałam ze zdziwieniem.
–
Nie ta to inna. – Wzruszył ramionami. – Zaczęło jej przeszkadzać, że
koncertuje. Kurde, nie jestem jeszcze taki głupi, żeby dla jakiejś laski
zrezygnować ze swoich marzeń, poza tym była pusta. – Opróżnił szklankę. – Ale
nie mam ochoty o tym gadać. Kto chce się znieczulić? – spytał, machając nam
przed oczami woreczkiem z szaro-beżowym proszkiem, który wyjął z kieszeni
swojej skórzanej kurtki.
–
Głupi jesteś?! – warknął Slash i wyciągnął Stradlinowi herę, po czym schował ją
w swojej wielkiej dłoni. –Przecież jak ktoś nas zobaczy, to będziemy mieć
przejebane.
–
Wyluzuj – próbowała go uspokoić Lena. – Nikt nic nie widział. Przecież zrobimy
to w łazience, tam nikt nie zwraca uwagi co i dlaczego bierzesz. To co Vicky,
idziemy pierwsze? – zwróciła się w moim kierunku, patrząc na mnie z uśmiechem
na twarzy.
Zastanawiałam się
przez chwilę. Wypuściłam głośno powietrze i próbowałam zebrać myśli. Niby
chciałam z tym zerwać, ale momentami to było silniejsze ode mnie. Dzisiaj wezmę
ostatnią działkę, potem daje sobie spokój z dragami, obiecałam sobie w myślach.
Chciałam się zabawić tej nocy.
–
Jasne – przytaknęłam i próbowałam wyjść, kiedy nagle Axl mocno chwycił mój
nadgarstek.
–
Nie podoba mi się, że ćpasz – powiedział lekko zdenerwowany.
–
To jest moje życie – syknęłam i wyciągnęłam dłoń z jego uścisku.
–
Wrócimy za chwilę – zawiadomiła gitarzystę jego dziewczyna.
Wyciągnęła od
niego dragi, po czym musnęła ustami jego kakaowy policzek, zostawiając na nim
ślad swojej fuksjowej szminki.
Ruszyłyśmy w stronę damskiej toalety. W środku
było prawie pusto, jednak nie czułam się zbyt komfortowo. Lena po kolei
sprawdzała każdą otwartą toaletę.
–
Pusto – zapewniła mnie i usiadła pomiędzy ostatnią kabiną a umywalką.
–
Nie powiedziałabym – wycedziłam i pokazałam palcem na drzwi, zza których
docierał odgłos przyśpieszonych oddechów.
–
Daj spokój, to tylko pieprząca się para. Są zbyt zajęci sobą, żeby zwracać na
nas uwagę – rzuciła i zabrała się do otwierania woreczka.
–
Skąd weźmiemy łyżkę i cytrynę? – dociekałam, usiadłszy obok niej.
–
Nie panikuj – jęknęła. Cały czas na jej twarzy gościł uśmiech. – Zawsze noszę
przy sobie łyżeczkę, a kwasek cytrynowy wyciągnęłam od twojego kolegi barmana.
– Pomachała mi opakowaniem przed oczami.
Lena starannie
przygotowała wszystko na łyżeczce. Odłożyła ją na chwilę na bok i zaczęła
nerwowo przeszukiwać kieszenie.
–
Masz ogień? – zapytała z lekka przerażona.
–
Jasne – odpowiedziałam i wyjęłam z kurtki zapalniczkę.
–
Uff – odetchnęła, a na jej twarz znowu zagościł uśmiech.
Podgrzała wszystko,
po czym zamyśliła się przez chwilę. Patrzyłam na nią zdezorientowana. O co
chodziło?
–
Cholera jasna! - krzyknęła i kopnęła kosz na śmieci, który zrobił piruet, po
czym opadł na ziemię i wysypała się z niego cała zawartość. – Zapomniałam
strzykawki – westchnęła nieco ciszej, oblizując wargi.
Jej wzrok utkwił w
jednym punkcie. Popatrzyłam na nią zaniepokojona. Następnie spojrzałam na kupkę
śmieci, które leżały na szarych od brudu kafelkach.
–
Chyba o tym nie myślisz?! – zganiłam ją.
–
Dlaczego nie? – wysapała, wzruszając ramionami. Dopiero teraz widać było, że
zaczyna być z nią źle.
Obie
wpatrywałyśmy się w strzykawkę leżącą centralnie pod umywalką. Musiała wypaść z
kosza, bo wcześniej jej tam nie było. Jej ścianki pokryte były resztkami
lepkiej brązowawej cieczy. Zapewne używano jej wiele razy. Popatrzyłam z
przerażeniem na moją przyjaciółkę. Głośno przełknęłam ślinę i pokręciłam głową.
Nawet nie musiałam patrzeć w lustro, żeby wiedzieć, że pobladłam. Jej pomysł
zwalił mnie z nóg, chociaż teoretycznie siedziałam.
–
Lena to jest chore! – wykrzyczałam. – Ktoś jej używał, tam mogą być jego
bakterie. Przecież nie wiadomo, jakie on miał choroby. To jest niebezpieczne!
Do moich oczu
napływały łzy, ale za wszelką cenę próbowałam powstrzymać się od płaczu.
Czarnowłosa pokręciła głową i parsknęła śmiechem.
–
Nie panikuj. Obie dobrze wiemy, że chcesz się porządnie naćpać, więc z łaski
swojej podaj mi tą pieprzoną strzykawkę! – krzyknęła podenerwowana.
Wypuściłam głośno
powietrze i zrobiłam, co kazała. Skarciłam się za to w myślach. Cholernie bałam
się, że mogę coś złapać, ale w tej chwili potrzeba wzięcia hery była
silniejsza. Lena starannie nabrała do strzykawki cieczy, po czym podała mi ją.
–
Tylko szybko, bo ja też chcę – rzuciła oschle.
Wbiłam igłę w żyłę i
zamknęłam oczy. Policzyłam w myślach do dziesięciu i wzięłam głęboki oddech.
Zaaplikowałam sobie działkę tak, jak to zazwyczaj robiłam.
Lekko otumanione
wróciłyśmy do naszego stolika, przy którym chłopaki grali w karty. Zanim
usiadłam, udało mi się zobaczyć, co ma Slash. Wtuliłam się w Axla.
–
Daj tą – wyszeptałam mu na ucho, pokazując palcem odpowiednią kartę.
Rose zrobił to, co
kazałam. Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Podniosłam się do pozycji
pionowej i wypiłam ostatniego łyka wódki.
–
Wygrałem! – zawołał, rzuciwszy karty na stół. Na jego twarzy malował się
szeroki uśmiech.
–
To nie fair! – oburzył się Hudson. – Victoria ci pomogła, sam byś nie dał rady.
–
Jesteś tego pewien? – podpuszczał go, uśmiechając się cwaniacko.
–
Chłopaki – skarciła ich Lena, kręcąc głową.
–
Dobra, Slash – westchnął Izzy, jednocześnie wstając. – Idziemy się znieczulić.
Rose, nie wypij całego alkoholu – zaśmiał się.
Axl tylko odwzajemnił
jego gest Popatrzyłam na środek stolika. Stało tam kilka butelek różnego
rodzaju trunku. Przyglądałam się im przez chwilę, po czym wzięłam Night Traina
i upiłam sporego łyka.
–
Jesteś pijana – wywnioskował, cały czas się śmiejąc.
–
No i? – Wzruszyłam ramiona i znowu przytknęłam swoje usta do butelki.
Uśmiechałam się, co zwykle robiłam w tym stanie.
–
A co gdybym cię wykorzystał? – zapytał, uśmiechając się łobuzersko.
–
Nie mam nic przeciwko – odpowiedziałam dyplomatycznie.
Zaśmiałam się, po
czym usiadłam okrakiem na jego kolanach. Dłońmi objęłam jego przyjemnie gładkie
policzki. Zatopiłam swoje spojrzenie w tych cudownie szmaragdowych oczach.
Oblizałam spierzchnięte wargi, następnie wpijając się w jego bladoróżowe usta.
–
Zróbmy to teraz – wyszeptałam mu do ucha, następnie przygryzając jego płatek.
–
Nie tutaj – oznajmił, zsadzając mnie z kolan.
Stanęłam obok naszego
stolika i czekałam aż Axl pojawi się koło mnie. Zerknęłam na Lenę, która paliła
papierosa i starała się nie zwracać na nas uwagi. Rose chwycił moją dłoń.
Poczułam dziwny ucisk w żołądku. Zaciągnął mnie w kierunku toalety.
Na miejscu sprawdził
pierwszą kabinę. Kiedy zorientował się, że jest pusta, zaprosił mnie do środka.
Zrobiłam,
co chciał. Na trzeźwo pewnie odmówiłabym, ale procenty zmieniły mój sposób
myślenia o sto osiemdziesiąt stopni.
Wszedł
za mną i zamknął drzwi na spust. Głośno wypuściłam powietrze i rozejrzałam się
po miejscu, w którym się znajdowałam. Było dość małe, a większą jego część
zajmował brudny kibel, z którego potwornie śmierdziało. Na ścianach była
zaschnięta krew, wymiociny i mnóstwo serduszek z imionami
–
To nie jest zbyt romantyczne miejsce – podsumowałam, zdobywając się nawet na
mały uśmiech. Czułam, jak moje serce bije coraz szybciej.
Axl jednak nic nie
odpowiedział. Objął swoimi wielkimi dłońmi moje małe policzki. Nasze spojrzenia
skrzyżowały się po raz ostatni. Rose wpił się w moje usta i namiętnie je
pocałował. Po wszystkim odsunął swoją twarz od mojej. Nie otworzyłam oczu. Poczułam,
jak jego ręce przeniosły się na moją talię. Jego gorące usta wędrowały po mojej
chłodnej szyi. Zacisnęłam dłonie w pięści, a następnie je wyprostowałam. Moje
palce splotły się na jego karku, jednocześnie przyciągnęłam go bliżej. Czułam
jego oddech, który tak samo jak mój, zaczął powoli przyśpieszać. Jego dłonie
zjechały na moje pośladki. Zaczął je pieścić, przez co jęknęłam cicho. Uciszył
mnie, zamykając nasze usta w namiętnym pocałunku. Zabrałam się za rozsuwanie
jego rozporka, on natomiast jednym zwinnym ruchem ściągnął ze mnie sukienkę.
Rozkoszowaliśmy
się chwilą, nie zwracając uwagi na obskurny charakter tego miejsca. Wzdychałam ciężko,
wbijając paznokcie w jego rozgrzane plecy. Nie przejmował się tym. Poruszał się
w rytm naszych oddechów, doprowadzając mnie tym na skraj euforii. Jęknęłam
cicho. Chciałam, żeby ta chwila trwała jak najdłużej.
–
Chyba cię kocham – wyszeptałam po wszystkim.
Uśmiechnął
się łobuzersko, następnie wpijając się w moje usta.
Przestało
mi przeszkadzać, że znajdowaliśmy się w okropnym kiblu w Rainbow. Czy na trzeźwo pomyślę o tym inaczej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli przeczytałeś rozdział, miło byłoby, gdybyś zostawił komentarz. Może być nawet lubię kisiel, a rozdział jest ok/beznadziejny. Spokojnie, ja nie gryzę. Chcę zobaczyć, ile osób tak naprawdę czyta moje opowiadanie. Piszę dla siebie, ale publikuję dla Was, przez co oczekuję Waszej opinii, oczywiście nic na siłę. Po prostu nie lubię, kiedy moja praca idzie na marne.Każde cenne rady są mile widziane 😉 Nawet nie wiecie, jak to motywuje 😉 Wulgarne komentarze oczywiście będą usuwane.
⭐Allie