piątek, 25 marca 2016

30. I don't wanna hurt you



Ostrożnie zawiesiłam torebkę na wieszaku i weszłam w głąb mieszkania. Ogromnie zdziwił mnie widok, który tam zastałam. Wszędzie poustawiane było mnóstwo świeczek, które nie dość, że subtelnie oświetlały pomieszczenie, to jeszcze dawały przyjemny nastrój. W przedpokoju porozrzucane były płatki róż, które wyznaczały ścieżkę prosto do stołu. Bez chwili namysłu podążyłam do celu. Kiedy już dowiedziałam się, o co chodzi, na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Stół przykryty był białym obrusem, na którym stała najlepsza zastawa wraz z bukietem czerwonych róż i butelką czerwonego wina. Na krześle, które stało obok siedział już lekko zmęczony Chris. Ubrany był w turkusową koszulę i czarne rurki. Nie wiem, jak długo na mnie czekał, ale doceniam jego poświęcenie. W końcu było około drugiej w nocy.

  - To dla mnie? - zapytałam z niedowierzaniem i wskazałam palcem na kwiaty.

  - Tak.

Chłopak wstał i wyciągnął bukiet z wazonu. Dobrze, że w ogóle o tym pomyślał, bo do mojego powrotu różnie mogłoby z nimi być. Podszedł bliżej i wręczył mi kwiaty.

  - To dla ciebie - odebrałam od niego róże i wtuliłam nos w czerwone pąki. Pachniały niesamowicie. - Chciałbym cię przeprosić. Nie powinienem się tak zachowywać. Naprawdę nie wiem, co we mnie wstąpiło. Wybaczysz mi? - zrobił smutną minę.

  - Jasne - odparłam i posłałam mu przyjazny uśmiech. - A teraz zjedzmy coś, bo umieram z głodu.

  - Serio? Jest środek nocy... - wyglądał na zdziwionego.

  - No i? - wzruszyłam ramionami. - Jak będę gruba, to już nie będziesz mi kupował kwiatów? - zapytałam.

  - Oczywiście, że będę - odpowiedział bez zastanowienia.

  - Czyli twierdzisz, że przytyję i to dość sporo? - posłałam mu wymowne spojrzenie.

  - Nie - odpowiedział krótko. - Dziewczyny, zawsze usłyszą to, co by chciały - pokręcił głową.

  - Ej... - oburzyłam się. - Po pierwsze, jestem kobietą, a po drugie, wcale, że nie chciałam usłyszeć, że będę gruba.

  - Nie ważne - machnął ręką. - Jemy?

  - Jeszcze się pytasz?


Brunet zaśmiał się pod nosem, na co delikatnie walnęłam go w ramię. Popatrzył na mnie i zrobił smutną minkę. Udawałam, że jestem na niego obrażona i tylko wzruszyłam ramionami. Po chwili oboje zachichotaliśmy. Chłopak odebrał ode mnie bukiet i wsadził go z powrotem do wazonu. Wysunął moje krzesło, na którym usiadłam, po czym zajął miejsce naprzeciwko.

  - Masz szczęście, że przed chwilą podgrzałem nasze jedzenie.

  - Uwierz mi, nie chcę wiedzieć, ile razy już to zrobiłeś - rzuciłam.

Brunet szeroko się uśmiechnął i nałożył nam na talerze spaghetti. Ciekawe, czy sam je przygotował?

  - Skąd wiedziałeś, że to moje ulubione danie? - zapytałam zaskoczona, ale równocześnie zadowolona z niespodzianki.

  - Nie wiedziałem. Po prostu, kiedyś wspominałaś, że lubisz kuchnię włoską. - odpowiedział, nie odrywając wzroku od makaronu.

  - Fakt. Gotujesz?

  - Czasami. Niestety moje zdolności kulinarne kończą się na kanapkach i makaronie z sosem ze słoika. Sorry skarbie, raczej to ty będziesz musiała robić obiadki - zaśmiał się.

  - Nie mów do mnie skarbie - rzuciłam oschle. Przez tą piątkę kretynów to zdrobnienie kojarzyło mi się negatywnie.

  - Skoro nalegasz - wyciągnął ręce w geście poddania. - Wina? - zaproponował, podnosząc butelkę z trunkiem do góry.

  - Z chęcią. Widzę, że korek już wyjęty. Potrzebowałeś pomocy fachowców, że zrobiłeś to wcześniej? - zapytałam z sarkazmem.

  - Nie - nalał w miarę po równo trunku do każdego z kieliszków. - Po prostu musiałem czymś się zająć, podczas gdy moja piękna towarzyszka spędzała wieczór w towarzystwie tego rudego menela spod monopolowego.

  - Axl nie jest menelem. To naprawdę utalentowany facet - nie wierzę. Dlaczego ja go bronię?! - Po drugie, pudło. Wcale z nim nie byłam.

  - A z kim? - zapytał zaciekawiony.

  - Z pewnym przystojniakiem - posłałam mu uśmiech i zamoczyłam usta w czerwonym trunku.

  - Mam być zazdrosny?

  - Przecież nie jesteśmy parą - oznajmiłam.

Chłopak nagle posmutniał i nie odezwał się ani słowem, dopóki nie zjedliśmy spaghetti. O co mu chodziło? Czyżby liczył na coś więcej? Fakt, faktem lubiłam go i to nawet bardzo, ale na razie nie jestem gotowa na coś więcej. Przynajmniej nie w obecnej sytuacji. Nie potrafiłabym całować się z nim czy kochać pod prysznicem, po tym jak pozwoliłabym, żeby przeleciał mnie pierwszy lepszy niewyżytek z Rainbow.

Opróżniłam alkohol, który znajdował się w moim kieliszku i spojrzałam na Pittmana. Patrzył się na mnie i próbował dokładnie zapamiętać każdy fragment mojej twarzy. Poczułam się dziwnie. Chyba najwyższa pora przerwać to milczenie.

  - Co się tak patrzysz? Mam coś na twarzy? - zapytałam i złapałam się za policzek. Nawet zdobyłam się na mały uśmiech.

  - Nie - zaśmiał się. - Mówiłem ci już, że jesteś piękna?

  - Hmm... Zastanówmy się. Tak ze sto razy?

  - Pozwól, że powtórzę sto pierwszy. Jesteś piękna.

  - Przestań, bo się zacznę czerwienić.

  - Już to robisz - uśmiechnął się szeroko. - Cała przyjemność po mojej stronie.

Przy ułożyłam dłoń do policzka. Faktycznie był nieco cieplejszy. Dlaczego on tak na mnie działa? Victoria, ogarnij się.

  - Nie lubię cię - wystawiłam mu język, na co on się zaśmiał.

  - Ojej, chyba moje serce pęknie z żalu - teatralnie położył rękę na piersi. - Albo się obrażę - dodał bez przekonania.

  - To się obraź - wzruszyłam ramionami.

Zapanowała krótka cisza, ale oczywiście nie trwała zbyt długo. Chris chyba nie potrafił jednocześnie przebywać w moim otoczeniu i totalnie mnie olewać. W sumie to całkiem miłe. Mogłam liczyć na niego, jak na przyjaciela. Takiego normalnego, a nie takiego, który przypomni sobie o mnie, jak mu jestem do czegoś potrzebna.

  - Nie potrafię - poddał się i przejechał dłonią po włosach. - Może pooglądamy jakiś film? - zaproponował.

  - Jest środek nocy - spostrzegłam.

  - No i? Jeść to możesz, ale oglądać filmy to już nie.

  - Będziesz mi to wypomniał? - popatrzyłam na niego wymownym spojrzeniem.

  - Oczywiście, że nie - momentalnie zaprotestował. - To na co masz ochotę? - uśmiechnął się szeroko, ale i tak nie dorównywał w tym Stevenowi.

  - A ty dalej swoje... - pokręciłam głową. - A co proponujesz?

  - Wypożyczyłem jakąś mdłą komedię romantyczną i horror.

  - Czyli to jest twoja nowa strategia, tak? Puścisz mi straszny film, a kiedy będę się bała, to obejmiesz mnie ramieniem i pozwolisz wtulić w swój tors? - zapytałam z ironią w głosie.

  - Oczywiście - odparł z dumą.

  - W takim razie wybieram romansidło.

Brunetowi zrzedła mina. Serio myślał, że tak łatwo mu pozwolę na coś więcej? Jeśli tak, to trochę się mylił. Chłopak wstał od stołu i poszedł włączyć film. Chciałam w tym czasie pozmywać naczynia, ale ani się tknął. Uparł się, że zrobi to z samego rana. No cóż, jak woli. Zabrałam tylko butelkę wina ze stołu i wygodnie usadowiłam się na kanapie. Po chwili mój towarzysz do mnie dołączył. Upiłam sporego łyka trunku i podałam butelkę Pittmanowi, jednocześnie wtulając się w jego ciepły tors. Chłopak był lekko zaskoczony, ale nie czekając długo objął mnie ramieniem.

  - Już się boisz? - zapytał z nutą pożądania w głosie.

  - Nie, po prostu chciałam ci podziękować za dzisiaj. Poza tym nie mam do kogo się przytulić. Trochę brakuję mi ciepła - skłamałam, robiąc przy tym maślane oczka. Przecież miałam piątkę przystojnych rockmenów na zawołaniem. Z pewnością Slash nie odmówiłby mi, gdybym potrzebowała czułości. Mimo wszystko wolałam Chrisa. Z drugiej strony, chciałam, żeby było mu miło. - Tylko nie licz na nie wiadomo co - ostrzegłam.

Leżeliśmy wtuleni i oglądaliśmy film. Brunet co jakiś czas głaskał moją rękę, przez co miałam ciarki na całym ciele. Mimo wszystko próbowałam się skupić na komedii. Dlaczego on nie zauważa, że ona go kocha. Byłam wkurzona na głównego bohatera. Co on sobie wyobraża? Przecież nie może bawić się jej uczuciami!

W pewnym momencie poczułam dużą dłoń Chrisa na mojej łydce. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że przemieszczała się coraz wyżej. Najpierw moje kolano, później udo. Czułam się nieswojo, ale chyba łudziłam się, że przestanie. Kiedy był coraz bliżej rąbka mojej sukienki, odsunęłam się jak opatrzona.

  - Co ty do cholery robisz?! - zaczęłam na niego krzyczeć.

  - Myślałem, że tego chcesz...

  - To źle myślałeś! Czy ja wyglądam na dziwkę?!

Dobra, byłam nią, ale o tym nie musiał wiedzieć.

  - Przepraszam. To nie moja wina, że tak mnie pociągasz. Vicky, proszę cię, spróbujmy. Nie chodzi mi tu o relację czysto seksualną - na chwilę zamilkł i przejechał ręką po karku. - Ja się chyba w tobie zakochałem - dodał nieśmiało ściszonym głosem.

Zamurowało mnie. Siedziałam tam na skraju kanapy z nogami pod brodą i patrzyłam na niego, jakby był co najmniej Freddiem Mercurym. Od początku wiedziałam, że czuje do mnie coś więcej, ale nigdy nie sądziłam, że zbierze się na coś takiego. Przecież on mi przed chwilą wyznał miłość! Co ja mam zrobić?! Lubię go i to nawet bardzo, ale nie jestem gotowa na związek
Nie przy obecnej sytuacji. Dzięki chłopcy, specjalnie dla was muszę rezygnować z miłości. Co oni mają w sobie takiego, że jestem w stanie wszystko dla nich zrobić?!

  - Przepraszam Chris, ale nie chcę cię skrzywdzić - wydukałam i poczułam, jak po moim policzku spływa samotna łza.

  - Nie rozumiem - patrzył na mnie ze zdziwieniem.

  - Przykro mi, ale nie mogę ci na razie powiedzieć. Zostańmy przyjaciółmi - zaproponowałam, chociaż ledwo mi to przeszło przez gardło.

  - Okej - odparł od niechcenia, po czym bezwładnie opadł na kanapę.

Skończyliśmy oglądać film w milczeniu. Byłam na siebie wściekła i jednocześnie czułam rozgoryczenie. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Podciągnęłam kolana bliżej twarzy i schowałam w nie głowę. Nie mogłam postąpić inaczej. Zależy mi na nim i nie chcę, żeby przeze mnie cierpiał. Tylko dlaczego to musi tak cholernie boleć?



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i nasz przystojniak dostał kosza. Jak myślicie, będą jeszcze razem? Wgl jak tam przygotowania do świąt? Babki już upieczone?

To co, 2 komentarze i jedziemy dalej?

Do następnego ;)

1 komentarz:

  1. Genialne, naprawdę genialne. Biedny Chris, kosza dostał :( Zorganizował taki wieczór a tu dupa. Ale nie dziwię się Belli, narazie lepiej niech ze sobą nie będą. Czekam na następny rozdział i życzę wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś rozdział, miło byłoby, gdybyś zostawił komentarz. Może być nawet lubię kisiel, a rozdział jest ok/beznadziejny. Spokojnie, ja nie gryzę. Chcę zobaczyć, ile osób tak naprawdę czyta moje opowiadanie. Piszę dla siebie, ale publikuję dla Was, przez co oczekuję Waszej opinii, oczywiście nic na siłę. Po prostu nie lubię, kiedy moja praca idzie na marne.Każde cenne rady są mile widziane 😉 Nawet nie wiecie, jak to motywuje 😉 Wulgarne komentarze oczywiście będą usuwane.



⭐Allie