niedziela, 28 lutego 2016

22. That was only nightmare



Obudziłam się około wieczora. Zauważyłam, że koło mojego łóżka ktoś siedzi. Zaczęłam mu się dokładniej przyglądać. Wyglądał znajomo, chociaż twarz miał schowaną w dłoniach. Axl?

  - Axl? Co ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona.

Chłopak odsunął ręce i spojrzał na mnie. W jego oczach była mała iskierka. Nie przypominało to troski. Raczej niezadowolenie, wściekłość.

  - Wreszcie się obudziłaś - powiedział. Jego głos był jakiś inny, zawierał nutę złośliwości.

  - Nie powinieneś siedzieć  w areszcie? Ktoś zapłacił za ciebie kaucję?

  - To ty powinnaś tam być, nie ja.

  - O czym ty mówisz? - otworzyłam szeroko usta. Mój oddech był przyspieszony.

  - Dobrze wiesz, o czym - wstał z krzesła i zaczął chodzić po sali. - Myślałaś Edwards, że się nigdy nie dowiem, co zrobiłaś?

  - Ja nie chciałam... - po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

  - Właśnie, że nie. Ty chciałaś to zrobić. Marzyłaś, żeby wreszcie być wolną, żeby się go pozbyć. Pytanie tylko, czy ze mną tak samo postąpisz.

Był niezwykle spokojny. Aż za nadto. Stanął przed moim łóżkiem i położył ręce na oparciu. Patrzył się prosto w moje oczy. Nie uśmiechał się. Wolał zachować kamienną twarz. Jakby nie był Rosem.

  - Oczywiście, że nie. Przecież cię kocham... - wyszlochałam. Dlaczego on mi to robi?

  - Jesteś śmieszna Edwards - zaśmiał się i podszedł bliżej. - Nie kochasz mnie, nigdy tego nie robiłaś. Odkąd poznałaś Pittmana, jesteś zauroczona jego osobą. Nie wiesz tego, ale podświadomie chcesz z nim być, tylko się boisz. Boisz się siebie, Edwards.

sobota, 27 lutego 2016

21. You're my best friend



Sen to było coś, czego potrzebowałam. Już dawno tak długo nie spałam. Przekręciłam się na drugi bok, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.

  - Proszę - wymruczałam nie otwierając oczu.

  - Mówiłem, że będzie spała, żebyśmy przyjechali później - usłyszałam głos Duffa.

  - Nie śpię - powiedziałam jeszcze zaspanym głosem i podniosłam się, aby usiąść na łóżku.

Przetarłam oczy i ziewnęłam. Spojrzałam na moich przyjaciół. Rosie od razu usiadła na krześle, które poprzednio zajmował Chris.

  - Tak strasznie się o ciebie bałam - złapała moje ręce i zaczęła nimi potrząsać. Na jej twarzy malowała się troska.

Steven i Duff zabrali krzesła z poczekalni i postawili je koło blondynki. Ponieważ zajmowałam salę jednoosobową, moi goście nie szokowali nikogo swoim wyglądem i zachowaniem.

20. I need your help



Leżałam na tylnych siedzeniach samochodu Chrisa. Czułam się, jakby przejechał mnie tramwaj. Brunet starał się, aby jak najszybciej przetransportować mnie do szpitala. Niestety wszechobecne korki na ulicach nie ułatwiały mu tego zadania. Co chwilę z jego ust padały wulgaryzmy, które skierowane były do innych kierowców. Denerwował się, a przynajmniej to można było wywnioskować z jego zachowania.

  - Chris - wyszeptałam.

  - Tak?

  - Jestem zmęczona. Chcę mi się spać.

  - Vicky, nie zamykaj oczu. Błagam - w jego głosie słychać było przerażenie.

Starałam się nie zasypiać. Pittman nawet mi w tym pomagał. Cały czas mówił do mnie. Opowiadał jakieś historię, zadawał pytania. Co jakiś czas miałam mu odpowiadać, aby był pewny, że nie śpię. Wsłuchiwałam się w jego przyjemnie niski ton głosu. Delikatnie mnie utulał, ale ja z tym walczyłam. Za wszelką cenę nie mogłam pozwolić, aby zmęczenie wzięło górę.

środa, 24 lutego 2016

19. I don't love you anymore



Od dobrych dziesięciu minut starałam się coś wyciągnąć od tych dwóch jełopów. Ale czego ja oczekiwałam? Przecież oni nigdy niczego nie wiedzą. Przygryzłam wargę. Spojrzałam w dół. Starałam się zebrać myśli i podjąć jakąś rozsądną decyzję.

  - Koniec imprezy - powiedziałam spokojnie i zabrałam ręce z oparcia.

  - Ale jak to? - Steven zrobił minkę zbitego pieska, ale nie ze mną te numery.

  - Normalnie. Zwijać się. Jutro pojadę z Leną na komisariat i spróbuję się czegoś dowiedzieć - dodałam na koniec.

W efekcie zostałam wybuczana. Pewnie, teraz to ja jestem ta zła. Ale nie zamierzałam się nimi przejmować. Tak więc najzwyczajniej w świecie zmyłam się. Pokonałam schody i weszłam do sypialni Rose'a. Pozbyłam się sukienki i położyłam się na łóżku. Axl i tak nie wróci na noc, więc mogłam spokojnie zająć jego pokój. Wierciłam się na materacu, próbując zasnąć. Zresztą z  marnym skutkiem. Przez moją głowę przewijało się milion myśli. A może powinnam mu wybaczyć? Przekręciłam się na prawy bok i podciągnęłam kołdrę pod ucho. Pieprzony dupek Rose. Dlaczego z nim są same problemy?

sobota, 20 lutego 2016

18. Touch me like you do



Od pół godziny przygotowywałyśmy z Leną Hell House na imprezę. Czarnowłosa dmuchała i rozwieszała balony, a ja zajęłam się jedzeniem. Rozstawiłam na stole miski z chipsami, a obok ustawiłam butelki z alkoholem. Chłopaki wyszli jakieś piętnaście minut temu, ale obiecali, że zaraz wrócą i nam pomogą.

  - Jak tam z Axlem? - zapytała moja towarzyszka, przechodząc do pakowania prezentu.

  - Bez zmian. Nadal jestem na niego wkurzona.

  - Przejdzie ci - machnęła ręką.

  - A wiesz co? Mam lepszy pomysł - na mojej twarzy pojawił się szelmowski uśmiech.

  - Co ty kombinujesz? - zapytała zaniepokojona.

  - Nic - opowiedziałam. - Przyjdzie Chris?

  - Nie, powiedział, że nie ma ochoty. Vicky, powiedz, co planujesz - była lekko poirytowana.

  - Małą, niewinną zemstę na moim kochanym chłopaku - rzuciłam.

wtorek, 16 lutego 2016

17. I used to love him



Siedziałam skulona pod ścianą i wylewałam potoki łez. Jak on mógł to zrobić? Przez głowę przelatywały mi miliony myśli. Byłam totalnie załamana i przerażona. Nie miałam ochoty nigdy więcej go widzieć. Niestety wiedziałam, że będę musiała go znosić, przecież tu mieszka, a jak na razie nie stać mnie na wynajem jakiegoś mieszkania.

W pewnym momencie białe drzwi zaczęły się uchylać. W duchu modliłam się, żeby to był któryś z chłopaków, że moje krzyki sprawiły, że zechcieli sprawdzić, co się stało. Cholernie bałam się, że to Axl wrócił. Trwałam w ogromny niepokoju z obawy, że znowu będzie chciał mnie skrzywdzić. Podciągnęłam kolana bliżej podbródka i wtuliłam w nie głowę. Z nadmiaru negatywnych emocji cała się trzęsłam. Pragnęłam, żeby ten koszmar wreszcie się skończył.

sobota, 13 lutego 2016

16. Face of an angel with the love of a witch




Wróciliśmy dosyć późno. Byłam potwornie zmęczona, więc od razu rzuciłam się na łóżko. Zasnęłam w objęciach Rose'a, który na dobranoc ucałował mnie w czoło.

 Około godziny czwartej obudził mnie potworny ból głowy. Zapewne to był kac, w końcu sporo wypiłam. Delikatnie zdjęłam rękę Axla z mojej talii. Rudowłosy przewrócił się tylko na drugi bok i nadal spał jak zabity. Cicho zeszłam na dół, żeby nikogo nie obudzić. Nie wiem dlaczego, ale pomimo faktu, że był środek lata, było mi cholernie zimno. Oprócz okropnej migreny czułam jeszcze ból w kościach. Mam nadzieję, że to nie jest grypa, bo nie mogę sobie teraz pozwolić na wylegiwanie się w łóżku i nicnierobienie. Zapaliłam światło w kuchni i wyjęłam butelkę wody z lodówki. Wypiłam prawie całą na raz. Odczuwałam dreszcze, pomimo, że nie miałam gorączki. Udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro, gdzie malował się obraz bladej, zniszczonej cery. Odkręciłam zimną wodę i przemyłam nią kilkukrotnie twarz. Wypuściłam głośno powietrze. Miałam zawroty głowy i czułam się, jakby mnie przejechała ciężarówka. Przechodziłam piekło, chociaż nie było ze mną jeszcze tak źle. Kiedy chciałam wyjść, zaczęłam odczuwać nudności. Nachyliłam się nad ubikacją i zwróciłam całą zawartość mojego żołądka. Umyłam zęby i jeszcze raz spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Sine cienie pod oczami, mocno podkreślone kości jarzmowe, szarawy odcień skóry. Muszę się wziąć za siebie, ale najpierw zrobię coś z tymi potwornymi bólami. Wiedziałam, że tylko jedna osoba mogła mi w tej chwili pomóc.

wtorek, 9 lutego 2016

15. One more time tonight


Dziękuję bardzo za ponad 2 tys. wyświetleń. Jesteście najlepsi ;) Szkoda tylko, że nie przekłada się to na komentarze. Nawet nie wiecie, jak te parę słów motywuje, czy pomaga uniknąć w przyszłości błędów.



  

 
Żwawym krokiem ruszyliśmy w stronę Rainbow. Szłam raczej z tyłu, obejmowana przez Rose'a. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Paradoksalnie brakowało mi tego.
                – Tęskniłem, skarbie – wyszeptał mi do ucha, wywołując przyjemne ciarki na moim ciele.
                – Ja bardziej – odparłam zdecydowanie. Lubiłam się z nim droczyć.
                – Czyżby? – spytał, unosząc prawą brew.
                Stanął przede mną, próbując iść do tyłu. Zachichotałam pod nosem. Na jego twarzy malował się uwodzicielski uśmiech. Złapałam jego dłoń i zatrzymałam go. Zarzuciłam ręce na jego kark, podczas gdy chłopak objął mnie w pasie.
                – Yhm – przytaknęłam, skinąwszy.
                – Udowodnij – polecił.
                Uśmiechnęłam się przekornie i stanęłam na palcach. Musnęłam przelotnie jego wargi. Odsunęłam swoją twarz od jego, ale nie na długo. Axl wpił się w moje usta i złożył na nich namiętny pocałunek. Odwzajemniłam go.
                – Idziecie? – spytał poirytowany McKagana.
                Axl odsunął się ode mnie, uśmiechając się triumfalnie.
                – Dokończymy później – wyszeptał mi do ucha.
                Podążaliśmy Bulwarem Zachodzącego Słońca. Co prawda było już dość ciemno, ale nadal można było podziwiać niezwykłe widoki. Miliony neonów zachęcały ludzi do wejścia do właśnie tego konkretnego klubu. Wysokie palmy delikatnie kołysały się na wietrze. Przez ulice spływały resztki dzisiejszego deszczu.
                – Ej, Vicky, ale jako znajomi barmanki dostaniemy jakąś zniżkę, nie? – zapytał zaciekawiony Slash.
                – Jasne, na toalety – oznajmiłam przekornie, przewróciwszy oczami.
                Gitarzysta przez chwilę zastanawiał się nad tym, co powiedziałam. Reszta szybko ogarnęła, o co mi chodziło i zaczęli się śmiać.
                – Przecież kible są darmowe – wydedukował po chwili z grymasem na twarzy.
                – Właśnie o to chodzi – roześmiałam się. – Jest sprawa – dodałam już nieco poważniej.
                – Jaka? – zapytał zaciekawiony Rose, przysuwając mnie bliżej swojego ciała.
                Oparłam swoją głowę na jego ramieniu i delikatnie wypuściłam powietrze nosem.
                – Rosie zaczęła chodzić do szkoły rodzenia. Wiecie, większość kobiet przychodzi ze swoimi mężami, a ona zazwyczaj ćwiczy sama. Nie chciałby któryś z was jej potowarzyszyć?
                – Z chęcią! – zgłosił się rozweselony Duff. – Młoda jest całkiem spoko, szkoda tylko, że tak się to wszystko potoczyło.
                – Niestety – mruknęłam, a  z mojej twarzy zniknął uśmiech. – Ale ma nas i da sobie radę – dodałam po chwili.
                – No a jak! Na mnie zawsze może liczyć – pochwalił się basista.